środa, 9 września 2015

coffee time

Budzę się rano. Otwieram oczy. "Jeszcze pięć minut", mówię do siebie. Rozciągam się, nacieszam ostatnimi chwilami ciepłej kołderki i pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy - KAWA. Jedna łyżeczka rozpuszczalnej, jedna łyżeczka cukru, trochę mleka. Pierwszy łyk, pierwsze dotarcie do kubków smakowych. Tak, to moja ulubiona chwila poranka. Teraz mogę działać.
Kiedyś uznawana za napój szatański, dziś dla większości jest darem z nieba. Może to piekielne pochodzenie mnie do niej przyciągnęło. Możecie jej nie lubić, ale prawda jest taka, że ratuje codziennie tyłki milionom ludzi na świecie.

Jakoś tak by było.. Nawet kolor włosów się zgadza ;)

Ten trunek nie może mieć normalnej historii. Według jednej z legend kawę odkryły wdzięczne zwierzątka - kózki, które po zjedzeniu owoców z krzewu kawowca brykały bardziej niż zwykle. Zaciekawiło to ich pasterza, a wiadomo, że bez ciekawości nie ma mądrości - spróbował czerwonych owoców. Nie rozczarował się. Zapomniał o zmęczeniu i chęci snu, odkrył bowiem cudownie pobudzającą kawę.

Jak było naprawdę, mało kto wie. Fakt faktem kawa pochodzi z terenów dzisiejszej Etiopii. Nie była jednak ona codziennym płynem dla ludności - z początku podawano ją tylko w razie potrzeby, np. podczas bitew dodawała energii wojownikom. Jako gorący napój zaczęto ją spożywać dopiero w średniowieczu. Oj, tyle wieków bez kawy, umrzeć można.

Przez to, że kawa pochodzi z krajów arabskich, została ona nazwana napojem szatańskim przez chrześcijan. Powstał spór i ktoś musiał go rozwiązać. Na szczęście papież Klemens VIII wiedział, co dobre i uznał, że kawę trzeba uczynić napojem chrześcijan. Nie wiem jak księża mogliby przeżyć Mszę na 6.30 bez kawy. Przecież to też ludzie, litości.

Czym jest dla mnie ten czarny trunek? Jedną z najważniejszych pierwszych chwil poranka. Płynem łączącym ludzi, klejącym ciekawe rozmowy. Miłymi kilkoma minutami w środku dnia. Enerdżajzerem kubków smakowych. Małą fabryką serotoniny. Pijąc z kimś kawę, wytwarzam pewien rodzaj relacji. Nie pijam jej byle z kim. Jest to jeden z moich, indywidualnych sposobów na połączenie się z drugim człowiekiem. Dziwne? Nie, dużo ludzi ma tak na świecie i wielu z nich robi to podświadomie.

Jesień coraz bliżej. Kawa na różne sposoby zdecydowanie będzie pasować do zimnych dni i wieczorów, męskich tshirtów, zakolanówek od których nie mogę się odczepić od kilku dni (wybaczcie spodnie w krowie łaty, kocham was, ale odpocznijcie trochę ode mnie), a przede wszystkim do otulania się kocem jak tortilla. A towarzystwo? Towarzystwo zawsze się znajdzie :)

2 komentarze:

  1. Ja nie pijam często kawy, ale chyba trochę zacznę... :) Pozdrawiam, melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń