Wielu z nas wmawia sobie, że bycie samotnikiem i singlem jest
całkiem normalne. Fajne, bo robimy co chcemy, jesteśmy niezależni i nie musimy
obawiać się ocen innych. „Jestem singlem i jest mi dobrze”, „Samotnikiem jestem
od zawsze”, „Na co mi inni” – bla bla bla. Bzdury. To wcale nie jest takie
naturalne. I każdy z tych, który mówi o takim stanie dobrze, ma chwile
załamania, gdzie potrzebuje drugiej osoby. Skoro jest tak dobrze samemu, to
skąd taka potrzeba? Jak to jest, że chcemy być samotni, a nie chcemy?
Ludzie są pełni zaprzeczeń. Jestem tego doskonałym
przykładem – nienawidzę blondynek. Poważnie, jak w ogóle dogaduję się z
kobietami, to rzadko kiedy są to blondynki. Mam blondynkę-współlokatorkę.
Uwielbiam ją, z nikim tak dobrze nie obgaduje się facetów jak z nią, zwłaszcza
o pierwszej w nocy. Właśnie, co do dogadywania się z kobietami… Baby są głupie. Jestem
rodzajem żeńskim, ale zrozumienie kobiety jest syzyfową pracą. Nie warto,
zaufajcie mi – ja też ich nie rozumiem. I to ciągłe ludzkie gadanie, że
jesteśmy szczerzy – serio? A ile razy mówiłeś, że masz dużo pracy i nie dasz
rady się spotkać, a tak naprawdę spędziłeś dzień na leniuchowaniu? No właśnie.
Ale samotność to coś innego.
Od pewnego czasu mam problemy z ułożeniem sobie w głowie,
czy wolę być samotna, czy z ludźmi. Fakt faktem, uwielbiam poznawać - drugiego
człowieka, dziwne rzeczy, nowe smaki, ciekawe brzmienia. Z innej strony, miło
pójść czasem na samotny spacer, tylko ja i moje myśli. Ułożyć sobie coś samemu,
wytrzeć kurz z podstarzałych pytań i wyrzucić je do kosza, zastępując je
odpowiedziami.
Kurczę, ale fajnie byłoby czasami dzielić się nimi z kimś
wyjątkowym.
Zastanawiając się już któryś dzień z rzędu nad bytem
samotnika, w głowie pojawiła mi się myśl: sami doprowadzamy się do takiego
stanu. Robimy wszystko, by być samemu – odmawiamy spotkań, nie odbieramy
telefonów, nie odpisujemy na wiadomości. Chcemy, by ten cały świat dał nam
wreszcie spokój. I daje. Później, gdy ten świat robi to, czego chcieliśmy, mamy
do niego pretensje, że to zrobił. No okej, ale chyba coś tu jest nie halo.
Chcemy czegoś, a później jak to dostajemy, marudzimy, że mamy. Chyba ktoś tu ma
rozdwojenie jaźni.
Jesteśmy stworzeni dla drugiego człowieka. Matka – dziecko.
Nauczyciel – uczeń. Gwiazda – fan. Pisarz – czytelnik. Fotograf - modelka. Mogę
tak wymieniać i wymieniać. Jedno bez drugiego nie istnieje. Czemu nadal dążymy
do bycia samotnym? Podświadomie boimy się, że zatracimy siebie. Że zapomnimy,
jak to jest być po prostu sobą. Tak dla ścisłości: szukaj kogoś, przy kim nie
będziesz się tego bać. Ale pamiętaj: szukaj. Bo jeśli nie będziesz szukał, to
nie znajdziesz. A później znów będziesz sobie wmawiał, że
bycie samotnym jest całkiem spoko.